check
Produkt dodany do koszyka
.
Przejdź do koszyka
Kobieta, afekt i pragnienie we współczesnym malarstwie
39 zł
remove
add
Książka, wydana z okazji głośnej wystawy „Farba znaczy krew”, jest rodzajem albumu i przewodnika po współczesnym malarstwie kobiet. Towarzyszące obrazom teksty literackie otwierają nowe, nieoczywiste pola interpretacji i stanowią punkt wyjścia do refleksji nad tytułowymi: kobietą, afektem i pragnieniem w malarstwie. Książka zawiera ponadto liczne znakomite reprodukcje i biogramy stanowiące zwięzłe wprowadzenia do twórczości 50 polskich i międzynarodowych artystek.
Książka składa się z eseju kuratorki, Natalii Sielewicz, pięciu tekstów literackich inspirowanych malarstwem prezentowanym na wystawie lub odnoszących się do niego w sposób metaforyczny, a także z biogramów pięćdziesięciu artystek, zaproszonych do zaprezentowania swoich prac w ramach wystawy.
Publikacja towarzyszyła wystawie „Farba znaczy krew. Kobieta, afekt i pragnienie we współczesnym malarstwie” odbywającej się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie w dniach 7.06–11.08.2019.
Wszyscy wiedzą, jak brzmi skarga kobiet: «kobiety żyją dla miłości i z powodu tej miłości muszą dawać z siebie wszystko»”. Od tych, dość pesymistycznych, słów badaczka i teoretyczka afektu Lauren Berlant rozpoczyna swoją książkę „The Female Complaint: The Unfinished Business of Sentimentality in American Culture” (Kobieca skarga. Niedokończona sprawa sentymentalności w kulturze amerykańskiej). Autorka zwraca w niej uwagę na przestrzeń, jaką we współczesnej popkulturze i życiu społecznym wypełniają gorycz i cichy odwet kobiet, które przeżyły zawód miłosny. Berlant analizuje m.in. programy telewizyjne i popularne poradniki, takie jak „The Bitch in the House” (Suka w domu), „The Bride Stripped Bare” (Panna młoda rozebrana), „Are Men Necessary?” (Czy mężczyźni są potrzebni?). W odpowiedzi na lęki i zranione serca kobiet, kapitalizm zagospodarował rynek, proponując wspólne zarządzanie rozczarowaniem i uczestnictwo w masowej „publicznej intymności”. Autorka rozumie w ten sposób poczucie przynależności oparte na wspólnej walce o przetrwanie i ciągłym doskonaleniu życia uczuciowego, za którym stoi terror romantycznej miłości (koniecznie odwzajemnionej!) jako jedynej drogi do szczęścia. Badaczka dowodzi jednak, że podszyte sentymentalnością i kobiecą vendettą tytuły nie tylko powstrzymują alternatywne scenariusze lepszego życia, a przede wszystkim produkują normy kobiet snujących owe marzenia, tj. w znacznej mierze uprzywilejowanych, białych i heteroseksualnych podmiotek. Jeśli faktycznie wszyscy i wszystkie, „żyjemy dla miłości”, to czy ta w rezultacie nie ogranicza naszej politycznej wyobraźni i nieuchronnie nie prowadzi do doświadczania dominacji: nie tylko w planie osobistym, ale też w kontekście rasy, płci, religii czy przynależności do grup zmarginalizowanych?
Kiedy rozpoczynałam pracę nad wystawą „Farba znaczy krew. Kobieta, afekt i pragnienie we współczesnym malarstwie”, zadałam sobie pytanie: czy moją praktykę kuratorską napędza feminist rage, czy raczej feminine rage, by posłużyć się dychotomią proponowaną przez Berlant? Czy gniew kobiety i gniew feministki mogą być w ogóle rozłączne? Jak, jako kobieta, odnajduję się w świecie sentymentalnych fantazji i osobistych rozczarowań, które determinują moją codzienność?
Sięgałam wówczas często do obrazu znalezionego w internecie. Był to autoportret holenderskiej malarki Marlene Dumas zatytułowany „Od Ofelii do Meduzy” (2005). Obraz znakomicie oddawał stanowisko artystki, która w jednym z wywiadów wyznała, że jej intensywne, afektywne malarstwo sytuuje się między pornograficznym pragnieniem, by odsłonić wszystko a erotyczną potrzebą kamuflażu. W swojej twórczości Dumas wielokrotnie wchodziła w dialog z męskocentryczną tradycją malarstwa zachodniego, płynnie przechodząc od tego, co erotyczne aż po pornografię, nie tylko w tematyce płótna, ale w sposobie reprezentacji i konfiguracji spojrzenia odbiorcy.
— fragment eseju Natalii Sielewicz „Rozpruwaczki. Kobieta, afekt i pragnienie, między figuracją a abstrakcją”