Ferwor. Życie Aliny Szapocznikow (MÓWI MUZEUM)

Pierwsza biograficzna opowieść o Alinie Szapocznikow, jednej z najwybitniejszych artystek XX wieku.

 

Książka o życiu i sztuce pełnych erotyzmu, o rolach, w które wpisuje się kobiety-artystki i o tym, jak wielka sztuka i wyjątkowa osobowość się w nich nie mieszczą i jak je demaskują.

 

Przedwojenny Kalisz i Pabianice, łódzkie getto, obozy, niemal nietknięta wojną Praga, Warszawa realnego socjalizmu i odwilży, rewolucyjny Paryż, Nowy Jork lat siedemdziesiątych – to najważniejsze, choć nie jedyne odsłony tej pasjonującej opowieści. Jej bohaterka była osobą tyleż fascynującą, co tajemniczą; o wielu sprawach ze swego życia nie chciała mówić. Marek Beylin rekonstruuje losy Aliny Szapocznikow, pokazuje jej artystyczną drogę, a przede wszystkim przywołuje tę niezwykłą, elektryzującą postać. I staje ona przed nami – zuchwała, niespokojna, pragnąca czerpać z życia garściami.

 

Autor pokazuje twórczość Szapocznikow na artystycznym, obyczajowym i politycznym tle Polski i Europy, a przy tym opowiada o jej zmaganiu się z materią, poszukiwaniu nowych form, o genialnych rzeźbach i o tym, jak dziś odpowiadają na nie młodzi artyści. Przez karty książki przewijają się postaci krytyków i artystów, z którymi Szapocznikow była związana, poznajemy jej przyjaciół, m.in. Wojciecha Fangora, Marcela Duchampa, Rolanda Topora, Niki de Saint-Phalle, i jej dwie wielkie miłości: Ryszarda Stanisławskiego i Romana Cieślewicza.

 

Marek Beylin z wykształcenia historyk sztuki, jest publicystą i komentatorem „Gazety Wyborczej”. Pisze o polityce, problemach społecznych, demokracji i kulturze. Ostatnio wydał Przygody Polaków z demokracją, Spokojnie, to tylko rewolucja, Klimat, lewice, siostrzeństwo. Rewolucje trwają (kontrrewolucje też).

 

 

_6b.jpg 

Biografika artystyczna, rozpięta między beletryzowanymi vie romancée a metodologicznie zbrojnym dyskursem akademickim, nie jest gatunkiem łatwym. Jaką metodę, pisząc o życiu Aliny Szapocznikow, obrał Marek Beylin? Prostą. Bez chronologicznych zawirowań, bez psychologicznych domniemań, bez alternatywnych spekulacji, bez ideologizacji. Za to z dobrą znajomością czasów, w których przyszło żyć artystce. I z nieskrywanym, choć trzymanym na wodzy urzeczeniem tą niezwykłą kobietą.

 

— Maria Poprzęcka, Życiorzeźbienie, www.dwutygodnik.com, 28 kwietnia 2015 

 

Napisać dobrą biografię to jak przygotować smakowity bigos: składniki powinny być nie tylko w najlepszym gatunku, ale też w odpowiednich proporcjach. Markowi Beylinowi ta literacko-kucharska sztuka udała się przednio. O jakość możemy być spokojni, bo Beylin idealnie panuje nad słowem. A ingrediencje? Mamy tu wszystko, czego trzeba: odpowiednio dawkowane anegdoty, ale i refleksje historiozoficzne, fragmenty listów artystki (wyśmienite), recenzji i wspomnień przyjaciół, dygresje, portrety środowiskowe itd.

 

— Piotr Sarzyński, Pomnik ze spiżu i puchu, „Polityka”, 27 kwietnia 2015

 

Przed tą lekturą o Szapocznikow wiedziałam równie mało co o Kobro. Znajomość polskiej rzeźby nigdy nie była moją mocną stroną. Po prawie 300 stronach książki Beylina mam w głowie klarowny obraz Szapocznikow, przy czym na szczęście nie jest to obraz składający się z klisz na temat jej wyglądu i tego, co sugeruje uśmiech na takim zdjęciu, a co zmarszczenie brwi na innym.

 

Co ważniejsze, Beylin wpisuje Szapocznikow w szerokie tło sztuki tamtego okresu, sprawnie niuansując płaszczyzny. Widzimy Szapocznikow jako rzeźbiarkę pośród rzeźbiarzy, artystkę nurtu socrealistycznego zmagającą się z ideologicznymi ograniczeniami, w starciu z kształtującym się rynkiem sztuki w coraz większym stopniu zależnym od prywatnych sponsorów i kolekcjonerów, wreszcie – w subtelnej grze z etykietką „sztuki kobiecej”, jaką prowadziła Szapocznikow „uwodząca społeczeństwo przyzwyczajone do dyskryminowania kobiet” (ale niestarająca się rozsadzać jego ram). Jest cała panorama twórczyń kobiecych tego okresu, malarek, rzeźbiarek, performerek, zaznaczone punkty, w których ich działania zbiegają się ze sztuką Szapocznikow i w których znacząco się różnią. Beylin jest zresztą wzorowo czujny w kwestii zdań-wytrychów, którymi opisywane są często parające się sztuką kobiety. „Drobna kobieta i dwutonowa bryła marmuru”, sztuka kobieca jako sztuka gorsza, tworzona za pomocą zmysłów, instynktu, podrzędna wobec intelektualnej twórczości mężczyzn. Takich klisz u Beylina nie znajdziemy. Brawo.

 

— Olga Wróbel, Kobiece biografie bez klisz, „Dziennik Opinii”, nr 175/2015 (959) 

_6c.jpg

Szczegóły produktu

add

Metody płatności

add

Opcje wysyłki i zwrotów

add
check
Produkt dodany do koszyka . Przejdź do koszyka